Z mojej obserwacji wynika, że ważne jest też wsparcie drugiej osoby; takiego: "przypominacza", czyli przyjaciel potrzebny na gwałt:). On/ona spojrzy na sposób zdobywania naszego celu w sposób obiektywny i odpowiednio zareaguje, gdy nasze poczynania będą tego wymagały.
Są jednak pewna rzeczy, które mnie martwią w całej akcji realizowania marzeń. Primo, często zdarza się, że cel uświęca środki. Po drodze, wykorzystujemy ludzi. Secondo, czasami, gdy już podłechtamy nasze ego osiągając cel, możemy poczuć, że nie o to nam chodziło i, że zmarnowaliśmy czas. Co o tym sądzicie?
0
Pokaż komentarze (0)