ATRAKCYJNOŚĆ W ODBICIU WŁASNYM

Czytam i oczom uwierzyć nie mogę jak dorosła kobieta decydując się na świadome macierzyństwo, które – załóżmy choć w teorii – że takie winno być może traktować (jak moja przedmówczyni) ciężę, jako stan w jakikolwiek sposób negatywny? Czy kobieta, która dojrzała do tego żeby być matką nie powinna się liczyć z pewnymi "niedogodnościami" i zmianami zachodzącymi w jej ciele, bądź tym co po nich pozostanie? Możemy za wszystko winić genetykę i dziedziczenie? Ale czy na pewno? Owszem niektórym Paniom niewątpliwie stan błogosławiony służy do tego stopnie, że sprawiają wrażenie jakby do tego właśnie zostały stworzone. Niektóre z nas muszą się jednak nieco bardziej postarać, żeby cieszyć się nie tylko z samego stanu, ale i z własnej cielesności w tym okresie. Temu jednak też zaradzić można.

PIERWSZE: DBAJ O SIEBIE...
tak jak dawniej, albo jeszcze bardziej. I nie chodzi tu tylko o kilogramy kremów na rozstępy czy ujędrnienie skóry, ale i o kondycję fizyczną oraz psychiczną w tym okresie. Zażywaj dużo ruchu, nienadwyrężającego nadmiernie twojego organizmu, ale dającego poczucie lekkiego wysiłku. Odżywiaj się racjonalnie i zdrowo, nie rezygnując z małych przyjemności dla podniebienia i rób wszystkie te rzeczy, które do tej pory sprawiały Ci najwięcej przyjemności (jeżeli lekarz nie zaleci inaczej).

PO DRUGIE: UNIKAJ ROZLENIWIENIA...
masz wyglądać jak kobieta ciężarna, a nie ociężała – a to diametralna różnica. Możecie mi wierzyć lub nie, ale po przeprowadzeniu licznych rozmów z koleżankami, które już miały przyjemność zostać rodzicem, doszłam do wniosku że wśród części kobiet "spodziewających się" panuje jakaś niezdrowa maniera. Przytyłam w ciąży 30kg, bo tak chciała (niestety) natura, ale jakoś nigdy nie przyszło mi do głowy przetaczać się w tempie ślimaczym przez ulice, sapać podpierając się pod boki i człapać kiwając się z boku na bok jak kaczka. Nie wiem czemu kobiety usilnie starają się zaprezentować światu jak im źle i ciężko. Same się zastanówcie czy nie milej patrzy się na uśmiechniętą, zadowoloną buzię, a nie na "skwaszone jabłko"?? (choć oczywiście chylę czoła przed kobietami, którym faktycznie ciąża daje się we znaki, bo niewątpliwie i takie są). I największa zmora – niepohamowane niczym obżarstwo, tłumaczone na modłę prababek, że „jemy za dwoje”. Później delikwentka dziwi się, że partner w pewnym momencie patrzy na nią ze strachem w oczach, a w najgorszym wypadku z obrzydzeniem, nie wiedząc czy bojąc się o zawartość lodówki, czy o to że sam w szale konsumpcji zostanie skonsumowany.

PO TRZECIE I CHYBA NAJWAŻNIEJSZE...
każdego dnia wyglądaj i czuj się atrakcyjnie dla samej siebie. Nie ma nic bardziej pociągającego, niż kobieta, która ma świadomość że jest warta pożądania. Obojętne czy za sprawą kosmetyków, wizyty u fryzjera, czy wykupienia połowy sklepu z cuchami i bielizną dla przyszłych mam. Kobieta w ciąży to też kobieta i to od niej samej w dużej mierze zależy jak będzie postrzegana w tym okresie na zewnątrz, w tym także przez mężczyzn. Przyszło wam kiedyś do głowy drogie przyszłe mamy, że tak jak poczucie własnej wartości i pewność siebie w życiu codziennym, tak radość w ciąży i duma z takiego stanu potrafią czynić cuda?? Każdy typ urody, sylwetki, czy nawet charakteru ma swoje plusy i minusy, ważne jest jedynie nauczyć się eksponować walory, dobrze maskując to czym może nie chciałybyśmy się chwalić wszystkim na około.

PO CZWARTE: MĘŻCZYZNA NIE UCIEKNIE Z KRZYKIEM...
jak pozornie może wam się to wydawać. Oczywiście zakładając, że należy do „chcianych” tatusiów i emocjonalnie jest – w miarę – „normalny”. Nie mam zupełnie pojęcia czemu kobiety wymyśliły sobie, że stają się (wraz z upływem kolejnych miesięcy ciąży) coraz mniej atrakcyjne. Oczywiście dla partnera zapewne większość zmian zachodzących w waszym ciele będzie zaskakująca, ale także fascynująca, pełna niespodzianek, uniesień i jeżeli tylko na to pozwolicie atrakcyjna seksualnie. Przecież to Wy. Te same kobiety, z coraz większymi piersiami, nieco bardziej i jeszcze bardziej zaokrąglone, z buzującym morzem hormonów i potrzeb. Oczywiście nikt w tym okresie nie namawia was do studiowania Kamasutry (szczególnie w praktyce), ale odmienny stan siłą rzeczy z czasem wymusi na was zmianę zachowań i przyzwyczajeń w sypialni, które też mogą być ciekawe i interesujące, a już na pewno dodadzą pikanterii nie jednemu związkowi w fazie oczekiwania.

Miłego „puchnięcia” drogie, atrakcyjne Panie. Wszystko jest w waszych mózgach, a nie na wadze!

Autor: shogunka, 27/08/2010, 00:27
Punktów: 36. Oceń tę poradę! oceń pozytywnieoceń negatywnie zgłoś do usunięcia

‹ powrót do tematu

Komentarze (0)

https://www.milionporad.pl/